Z góry przepraszam, ostatnio zaniedbywałam bloga...
Tak więc, zaczynam!
Miałam wczoraj dodac notkę typowo walentynkową, ale postanowiłam jednak nie robic tego, gdyż teraz w internecie aż roi się od tego typu tematów.
Zanim zacznę się chwalic tym, co robiłam wczoraj, pytam was:
Jak tam walentynki?
A może dopiero dziś obchodzicie swoje święto? Dzień Singla!
Wczorajszy dzień spędziłam jak zwykle, bez zbędnych dodatków i innych tego typu rzeczy.
Dzień, jak co dzień. Nie było czasu na zły humor ani nudzenie się, co na chwilę obecną bardzo mnie dziwi. Teraz już bez owijania w bawełnę opowiem wczorajszy wieczór, najwspanialszy wieczór w moim całym dotychczasowym życiu, którego nie zapomnę do końca życia.
W dniu wczorajszym moja mama stwierdziła, że nie pojade na koncert, gdyż.... Bla bla bla.
Gdy nagle zadzwoniła do wujka, z którym miałyśmy jechac i oznajmiła mu, że jednak pojedziemy!
Wcale nie skakałam z radości. Serio. Wcale.
Co do zdjęc: Jeśli na którymś z nich (na tym przedstawiającym miasto) zobaczycie grupkę ludzi to moja rodzinka. I Hubert.
Co do zdjęc: Jeśli na którymś z nich (na tym przedstawiającym miasto) zobaczycie grupkę ludzi to moja rodzinka. I Hubert.
Około godziny siedemnastej zaczęłam się szykowac. Stanie w szafie przez piętnaście minut musiało byc zaliczone, oczywiście. Ubrałam się, zaczekałam, aż moja mama też się przygotuje, a potem siedziałam jak na szpilkach i czekałam, aż przyjedzie nasze 'taxi'. Kiedy już byliśmy w drodze -nie ukrywam- bardzo się cieszyłam, ale byłam troszkę poddenerwowana, gdyż nigdy nie byłam na żadnym koncercie. Dojechaliśmy na miejsce duuuużo przed czasem, więc poszliśmy do rodziny dziewczyny mojego wuja. Wypiliśmy coś ciepłego, aby nie zmarznąc aż tak na koncercie, pośmialiśmy się trochę i poszliśmy. Wyszło tak, że stałam wraz z mamą przy samych barierkach! Coś niesamowitego. Na początku był jakiś konkurs a nagrody fundował jakiś tam serwis naprawczy. To trwało około 10 minut, a potem.........
Stałam w takim miejscu, że widziałam nie tylko scenę, ale także pomarańczowy namiot stojący obok niej. To właśnie w nim był Grzegorz. Namiot w środku był oświetlony, więc widac było cienie osób znajdujących się w środku. Widziałam, jak pił, jak przygotowywał się do wejścia na scenę. Mam nawet zdjęcie, gdy stoi już na schodach prowadzących na scene. To nic, że tyłem.
No to łapcie.... Zdjęcia z najwspanialszego wieczora w moim życiu!
Miałam byc na tym blogu w 100% anonimowa, no ale cóż, nie mogę powstrzymac się od dodania tych zdjęc.
Notka jest bardzo długa, a mam do dodania jeszcze zdjęcia miasta, w którym koncert się znajdował. (Gniezno. PS. To rodzinne miasto Grzegorza!)
No cóż, najwyżej będziecie narzekac, że za długi post.
Notka jest bardzo długa, a mam do dodania jeszcze zdjęcia miasta, w którym koncert się znajdował. (Gniezno. PS. To rodzinne miasto Grzegorza!)
No cóż, najwyżej będziecie narzekac, że za długi post.
Mika.




Illeee zdjęć. :3
OdpowiedzUsuń